Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
w niczym mu też nie zaszkodziła i nie zaszkodzi.
Odprowadził mnie do drzwi. Na progu pożegnał przyjacielskim uściskiem ręki. Na korytarzu obejrzałem się, niepewien kierunku. Ksiądz Miros stał w drzwiach. Pokiwał mi ręką. Ukłoniłem się. Znalazłszy się na ulicy, skręciłem w lewo. Potem w dół aż do piazza Barberini, gdzie pośrodku wyrasta fontanna Trytona. Tu, na jej obramieniu, późno, pierwszego dnia w Rzymie, przysiadłem. Przypomniałem to sobie teraz. Równo trzy tygodnie temu! Albo - wieki temu, jak kto woli. Wszedłem do baru napić się kawy. Potrzebuję jej teraz często. Bez niej, wydaje mi się czasem, że nie postąpię kroku. Jest dwunasta. Plac
w niczym mu też nie zaszkodziła i nie zaszkodzi.<br>Odprowadził mnie do drzwi. Na progu pożegnał przyjacielskim uściskiem ręki. Na korytarzu obejrzałem się, niepewien kierunku. Ksiądz Miros stał w drzwiach. Pokiwał mi ręką. Ukłoniłem się. Znalazłszy się na ulicy, skręciłem w lewo. Potem w dół aż do piazza Barberini, gdzie pośrodku wyrasta fontanna Trytona. Tu, na jej obramieniu, późno, pierwszego dnia w Rzymie, przysiadłem. Przypomniałem to sobie teraz. Równo trzy tygodnie temu! Albo - wieki temu, jak kto woli. Wszedłem do baru napić się kawy. Potrzebuję jej teraz często. Bez niej, wydaje mi się czasem, że nie postąpię kroku. Jest dwunasta. Plac
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego