Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pośpiechu, wyszła już na kamienny ganek, aby przywitać gościa.
- Dzień dobry, pan Pieślak.
- Dobry, dobry - rzekł listonosz, przecierając twarz mokrymi dłońmi. - Wczesne lato w tym roku.
- Pan Bóg nie poskąpił pogody. Pewnie znowu jakieś podatki?
- Nie, pani Linsrumowa, dzisiaj paczka.
- Paczka? - przelękła się Babka. - Kto tam do nas będzie paczki posyłać?
- A bo to do pani chłopca.
- Do Polka! Matko ty przenajświętsza!
- Chodź tu, podpisz - rzekł pan Pieślak, szykując ołówek i różowy blankiet.
Polek złożył zamaszysty podpis, głośno przełknął ślinę, obserwując niedbałe ruchy listonosza, który ospale podniósł wielkie jak ucho słonia wieko torby. Długo grzebał pomiędzy listami, wreszcie wydobył niewielką paczkę
pośpiechu, wyszła już na kamienny ganek, aby przywitać gościa.<br>- Dzień dobry, pan Pieślak.<br>- Dobry, dobry - rzekł listonosz, przecierając twarz mokrymi dłońmi. - Wczesne lato w tym roku.<br>- Pan Bóg nie poskąpił pogody. Pewnie znowu jakieś podatki?<br>- Nie, pani Linsrumowa, dzisiaj paczka.<br>- Paczka? - przelękła się Babka. - Kto tam do nas będzie paczki posyłać?<br>- A bo to do pani chłopca.<br>- Do Polka! Matko ty przenajświętsza!<br>- Chodź tu, podpisz - rzekł pan Pieślak, szykując ołówek i różowy blankiet.<br>Polek złożył zamaszysty podpis, głośno przełknął ślinę, obserwując niedbałe ruchy listonosza, który ospale podniósł wielkie jak ucho słonia wieko torby. Długo grzebał pomiędzy listami, wreszcie wydobył niewielką paczkę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego