się, że Chiny okupowały jej kraj od 1949 roku, a wszyscy w rodzinie dużo wycierpieli. Matka mówiła, że w czasach rewolucji kulturalnej w latach 70. na politycznych "wiecach walki" jej ojca bito do nieprzytomności. Prześladowano go też za odmowę podpisania deklaracji poparcia dla chińskiej polityki w Tybecie. <br>Tradycyjne tybetańskie rodziny posyłają z reguły przynajmniej jedno dziecko do klasztoru, więc jako 12-latka Ngałang wstąpiła do Garu, jednego z żeńskich zgromadzeń. - Byłam szczęśliwa, że mogłam zostać mni-szką - wspomina. Dopiero tam - pod wpływem medytacji, modlitw, rozmów - zaczęła naprawdę rozumieć, o co chodziło w opowieściach rodziców. Podjęła decyzję: musi zrobić coś, co byłoby