mnie w sobotę wieczorem i zostawał na niedzielę. Sporo czasu upłynęło zanim zorientowałam się, że te przytyki o demoralizacji dotyczą mojej osoby. Widząc moją niedomyślność, porozmawiano ze mną bardziej otwarcie. Któregoś wieczoru szyba poszła w drobny mak, do pokoju wpadł kamień owinięty w karteczkę z jednym słowem. Mocnym słowem. A potem była u kierowniczki delegacja, kilka kobiet, podobno w imieniu całej wsi, prosiło, aby mnie wyrzucić ze szkoły, bo taka nie będzie im dzieci wychowywała.<br>Kierowniczka odbyła ze mną rozmowę, w czasie której wiele mówiła o posłannictwie nauczyciela, o tym, że musi on wyrzekać się różnych doczesnych przyjemności. Przyznać muszę otwarcie, nie