w tej nikotynowej topieli przypominała mu "proroczą głowę Mickiewicza, potężną, promieniującą geniuszem..." Porównaniem tym pragnął, jeśli nie upiększyć, to przynajmniej uwznioślić kadzidlane wspomnienie o pisarce.<br><br>Przy zachodzie słońca szli do ogrodu, ona wdychając zapach róż stwierdzała enigmatycznie: "Najniebezpieczniejsze łańcuchy dla duszy są te, których ogniwami - róże". Te słowa mógł przeczytać potem, gdy na pożegnanie wręczyła mu swą fotografię ze skreśloną taką właśnie dedykacją.<br><br>Pan Franciszek spojrzenia Elizy, nieśmiałe, czułe, to znów sondujące dogłębnie, przyjmował uprzejmie, jak od dobrej opiekunki, wrażliwej kobiety, która przenikliwym wzrokiem chce wejrzeć w duszę tylko w tym celu, aby sprawdzić, "czy aby nie cierpi, aby szukać ran, które