Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
sąsiednie legowisko opuścił ranny w obie nogi podchorąży.
- Mam dwie nogi i trzy ręce... - odparł na sceptyczne jego spojrzenie młody podporucznik z ręką na temblaku, podtrzymując tamtego, który kuśtykając na lewej (tylko czysty przestrzał łydki) niósł w powietrzu ciężki bal zagipsowanej prawej. Poszli.
Od tej chwili Kolumb zaczął się niecierpliwić, potem bać. Nie przychodzili, a więc nie mogli. Żywi mogliby zawsze... Nie puszczał już nigdzie Niteczki. Siedziała obok, na zwolnionym przez rannego barłogu. Ranny w brzuch uspokoił się, przestał jęczeć.
- Koniec. Już ich nawet nie wynoszą... - zżymał się na poległego Kolumb jak rozkapryszane dziecko. Widział, jak jakiś oficer, po którego przyszło
sąsiednie legowisko opuścił ranny w obie nogi podchorąży.<br>- Mam dwie nogi i trzy ręce... - odparł na sceptyczne jego spojrzenie młody podporucznik z ręką na temblaku, podtrzymując tamtego, który &lt;page nr=321&gt; kuśtykając na lewej (tylko czysty przestrzał łydki) niósł w powietrzu ciężki bal zagipsowanej prawej. Poszli.<br>Od tej chwili Kolumb zaczął się niecierpliwić, potem bać. Nie przychodzili, a więc nie mogli. Żywi mogliby zawsze... Nie puszczał już nigdzie Niteczki. Siedziała obok, na zwolnionym przez rannego barłogu. Ranny w brzuch uspokoił się, przestał jęczeć.<br>- Koniec. Już ich nawet nie wynoszą... - zżymał się na poległego Kolumb jak rozkapryszane dziecko. Widział, jak jakiś oficer, po którego przyszło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego