Typ tekstu: Książka
Autor: Choromański Michał
Tytuł: Zazdrość i medycyna
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1933
sobą otwarte na oścież drzwi, które wicher zamknął natychmiast z hałasem jakby wystrzału. Widocznie gdzieś w głębi chirurg był bardzo zdenerwowany, gdyż przy tym ostrym, choć niewinnym grzmocie odruchowo chwycił ręką za tylną kieszeń spodni. Lecz po chwili wyprostował się beztroski i głupkowato uśmiechnięty, kelner zbliżył się do niego z poufałością dobrego znajomego i chirurg obdarzył go pięknym, żółtawym spojrzeniem.
- Koniak i wodę sodową - rzekł i nagle urwał zdziwiony.
Pośrodku tarasu, w wąskim przejściu między stolikami klęczał brzydki, wstrętny staruszek i zbierał z liliowego chodnika kawałki stłuczonej szklanki. Starszy kelner, Piotr, pochylony nad nim uśmiechał się chłodno i nieżyczliwie.
- Daję panu
sobą otwarte na oścież drzwi, które wicher zamknął natychmiast z hałasem jakby wystrzału. Widocznie gdzieś w głębi chirurg był bardzo zdenerwowany, gdyż przy tym ostrym, choć niewinnym grzmocie odruchowo chwycił ręką za tylną kieszeń spodni. Lecz po chwili wyprostował się beztroski i głupkowato uśmiechnięty, kelner zbliżył się do niego z poufałością dobrego znajomego i chirurg obdarzył go pięknym, żółtawym spojrzeniem.<br>- Koniak i wodę sodową - rzekł i nagle urwał zdziwiony.<br>Pośrodku tarasu, w wąskim przejściu między stolikami klęczał brzydki, wstrętny staruszek i zbierał z liliowego chodnika kawałki stłuczonej szklanki. Starszy kelner, Piotr, pochylony nad nim uśmiechał się chłodno i nieżyczliwie.<br>- Daję panu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego