Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Horyzonty Techniki
Nr: 2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1959
ten cenny nawóz. A przecież mamy jeszcze saletrę. Złoto płynie strumieniami do kas państwowych. Kiedyż robić inwestycje, jeśli nie teraz? Mamy dwa miliony mieszkańców, a skarb państwa corocznie przyjmuje za samo guano i saletrę kilkadziesiąt milionów dolarów. Wystarczy to dla pana i pańskich robót, prawda? - roześmiał się i poklepał inżyniera poufale po ramieniu.
***
W piętnaście lat później, w pięknym pałacyku, stojącym przy jednej z najelegantszych ulic Limy, stał przy oknie blisko sześćdziesięcioletni człowiek. Był to ten sam inżynier Malinowski. Lata ubiegłe przyprószyły mu głowę siwizną, przerzedziły włosy, nie starły jednak wyrazu dobroci i energii z oblicza. Zachował też dawny zwyczaj, wyniesiony
ten cenny nawóz. A przecież mamy jeszcze saletrę. Złoto płynie strumieniami do kas państwowych. Kiedyż robić inwestycje, jeśli nie teraz? Mamy dwa miliony mieszkańców, a skarb państwa corocznie przyjmuje za samo guano i saletrę kilkadziesiąt milionów dolarów. Wystarczy to dla pana i pańskich robót, prawda? - roześmiał się i poklepał inżyniera poufale po ramieniu.<br>***<br>W piętnaście lat później, w pięknym pałacyku, stojącym przy jednej z najelegantszych ulic Limy, stał przy oknie blisko sześćdziesięcioletni człowiek. Był to ten sam inżynier Malinowski. Lata ubiegłe przyprószyły mu głowę siwizną, przerzedziły włosy, nie starły jednak wyrazu dobroci i energii z oblicza. Zachował też dawny zwyczaj, wyniesiony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego