byłem wzburzony, że nic mi nie przychodziło do<br>głowy prócz zdawkowych słów: nie martw się, będzie dobrze itd., lecz<br>nie mogłem wykrztusić tak wyświechtanych komunałów.<br> Pozostał mi przyjacielski gest, który też wcale nie był łatwy.<br> Piotr nie lubił, aby go dotykano.<br> Miał w sobie arystokratyczną krew, która nie toleruje takich<br>poufałości.<br> 0 ile się zorientowałem, była to mieszanka anglo-rosyjska.<br> W pewnych okolicznościach zachowująca się jak nitrogliceryna.<br> Starczy jeden nieopatrzny ruch, a wybuch jest niebywale<br>gwałtowny.<br> Lecz nie miałem wyboru, nie mogłem, przykucnąwszy na brzeżku<br>Piotrowego łoża, gapić się na mojego jednego przyjaciela jak na<br>raroga.<br> Więc zdecydowałem się, kładąc nieśmiało