Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
byłem wzburzony, że nic mi nie przychodziło do
głowy prócz zdawkowych słów: nie martw się, będzie dobrze itd., lecz
nie mogłem wykrztusić tak wyświechtanych komunałów.
Pozostał mi przyjacielski gest, który też wcale nie był łatwy.
Piotr nie lubił, aby go dotykano.
Miał w sobie arystokratyczną krew, która nie toleruje takich
poufałości.
0 ile się zorientowałem, była to mieszanka anglo-rosyjska.
W pewnych okolicznościach zachowująca się jak nitrogliceryna.
Starczy jeden nieopatrzny ruch, a wybuch jest niebywale
gwałtowny.
Lecz nie miałem wyboru, nie mogłem, przykucnąwszy na brzeżku
Piotrowego łoża, gapić się na mojego jednego przyjaciela jak na
raroga.
Więc zdecydowałem się, kładąc nieśmiało
byłem wzburzony, że nic mi nie przychodziło do<br>głowy prócz zdawkowych słów: nie martw się, będzie dobrze itd., lecz<br>nie mogłem wykrztusić tak wyświechtanych komunałów.<br> Pozostał mi przyjacielski gest, który też wcale nie był łatwy.<br> Piotr nie lubił, aby go dotykano.<br> Miał w sobie arystokratyczną krew, która nie toleruje takich<br>poufałości.<br> 0 ile się zorientowałem, była to mieszanka anglo-rosyjska.<br> W pewnych okolicznościach zachowująca się jak nitrogliceryna.<br> Starczy jeden nieopatrzny ruch, a wybuch jest niebywale<br>gwałtowny.<br> Lecz nie miałem wyboru, nie mogłem, przykucnąwszy na brzeżku<br>Piotrowego łoża, gapić się na mojego jednego przyjaciela jak na<br>raroga.<br> Więc zdecydowałem się, kładąc nieśmiało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego