ze zdziwionym uśmiechem. Wyjął z portfela inne banknoty, gładkie, o twarzach dostojników z innej ziemi. Wsunął je do puszki. <br>- Fur die Kerzen... <br>- Vielen Dank, Herr Professor. <br>Wstał i podał jej rękę. Chciał, żeby pożegnanie było równie proste, jak niedawne przywitanie. Ale w oczach Gerty ujrzał tyle żalu pomieszanego z kobiecym powabem, że kiedy podała mu obie ręce, przycisnął je niezgrabnie do serca. I sam nie wiedział, jak się stało, że ujrzawszy jej oczy zamknięte, pocałował ją w usta. Wybuchła płaczem. Płakała, dając się całować... Naraz wysunęła się z objęcia i odwróciła do okna. <br>Wtedy wybiegł. I po dwa schody, po dwa