Nie jestem pewien, czy był to tylko majak, wywołany gorączką, czy rzeczywiście stanąłem u progu Bramy Istnień. Niewyraźnie pamiętam kobiecą postać spowitą w powiewne szaty, unoszącą się w przestrzeni, jakby pozbawioną stóp. W jednej ręce trzymała długą strzałę, w drugiej - zegar wodny. Widziałem ją wielokrotnie. Zawsze patrzyła na mnie z powagą i powoli wylewała wodę z czasomierza, aż do ostatniej kropli.<br>Zrozpaczony Pożeracz Chmur, który próbował wyłowić coś sensownego z tych majaczeń, cokolwiek, co oznaczałoby choć cień poprawy, nie miał pojęcia, że spotykam się z Panią Strzał, wyobrażeniem samej śmierci.<br>Pożeracz Chmur transformował w człowieka, by lepiej się mną opiekować, lecz