niemożliwe. Nonsens, klamka to tylko coś, co służy do otwierania drzwi. Nacisnął ją i pchnął, bardzo starając się odrzucić od siebie absurdalną myśl o nadzwyczajności tego miejsca. Przez otwarte drzwi nachalnie wpadło do sieni mnóstwo pomarszczonego światła. Uleciała stłumiona woń spalenizny, zasiedziała, wzmocniona zaduchem. Na koślawym taborecie stało niebieskie wiaderko, powalane wapnem. Minęła chwila.<br>Połowa sieni, ta bliższa, była dość jasna. Druga, w głębi, pozostała w mroku. W tej szarości, płowoburej, błyskały czerwone plamki. Wytężył wzrok, ach tak, to szybki w kredensie. Kredens sczerniał zupełnie, szkło jednak zachowało pierwotny kolor, prawda, że zmącony, ale jeszcze czytelny. Żadne tam smocze ślepia. Były