Ale jakie mają prawo dobierać się do mojego wnętrza? Jakie prawo mają wymuszać ze mnie jakieś fałszywe oblicze, takie, jakie im by się podobało? A może mają jakieś prawo? Nie, nie mają. Co im do tego, jaki jestem? Czyż mam robić z siebie małpę, która za miedziaki ich uznania i poważania odtańczy taniec, jak im się spodoba? Nie, nie, panowie. Nie trzeba było wywoływać małpy z lasu. Teraz musicie się przypatrzyć jej własnemu tańcowi, podług własnej melodii, a nie melodyjek, jakie jej gwałtem gwiżdżecie nad uchem. Hm! A może czasem, tak przez grzeczność i układność, należy trochę potańczyć, jak inni gwiżdżą