różnili się od tych poza teatrem"</> - stwierdzał. Trzeba, pisze zatem Schlegel, naśladować - ale oczywiście nie tak, jak czynili to klasycy, lecz tworząc złudzenie, metaforyzując. I uwznioślając, bo nie po to idzie się do teatru, by ujrzeć zwykłą prawdę o sobie; twierdził pesymistycznie, że "każdy naród chciałby na scenie oglądać tylko powierzchowne ujęcie swojej własnej przeciętności", więc jako to "powierzchowne", czyli wyidealizowane ujęcie "trzeba mu dać bohaterów, muzykę lub szaleńców".<br>"Prawda" nie wykluczała zatem odstępstw od codziennej realności. Wyraźnie to widać po sporach dotyczących poetyki dzieła - czy dramat ma być pisany wierszem, czy też - ponieważ w życiu realnym wierszem się nie mówi