Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
Hunt złapał psa za obrożę, pochylił się nad SWAT-owcem i - zorientował się, że zabrakło mu ręki; na dodatek ścisnęły go nad obojczykiem bóle popostrzałowe, mało nie stracił przytomności, AGENT1 bardzo cierpiał. Nicholas puścił psa (zwierzę odbiegło kilka metrów), kilkakrotnie odetchnął głębiej, po czym wyjął zza pasa AGENTA1 Trupodzierżcę i powoli podszedł do kundla. Pies zaczął obwąchiwać krocze Nicholasa. Hunt strzelił mu w łeb.
- Lepszy rydz niż nic - mruknął, gdy AGENT1409, skomląc, zwijał się na asfalcie.
- Co?
- Mhm?
- Co powiedziałeś?
- Że lepszy taki AGENT niż żaden.
- Nie, nie - kręciła głową Marina. - To nie było po angielsku. Czytałam twoje dossier, znasz jeszcze
Hunt złapał psa za obrożę, pochylił się nad SWAT-owcem i - zorientował się, że zabrakło mu ręki; na dodatek ścisnęły go nad obojczykiem bóle popostrzałowe, mało nie stracił przytomności, AGENT1 bardzo cierpiał. Nicholas puścił psa (zwierzę odbiegło kilka metrów), kilkakrotnie odetchnął głębiej, po czym wyjął zza pasa AGENTA1 Trupodzierżcę i powoli podszedł do kundla. Pies zaczął obwąchiwać krocze Nicholasa. Hunt strzelił mu w łeb. <br>- Lepszy rydz niż nic - mruknął, gdy AGENT1409, skomląc, zwijał się na asfalcie. <br>- Co? <br>- Mhm? <br>- Co powiedziałeś? <br>- Że lepszy taki AGENT niż żaden. <br>- Nie, nie - kręciła głową Marina. - To nie było po angielsku. Czytałam twoje dossier, znasz jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego