pielęgnowanych setkami lat.<br>Lipcowy księżyc podskoczył ku górze, za oknem ścichło łopotem ćmich skrzydeł.<br><q>- Później, po tej całej Syberii, jak wróciłam w '46, to jeszcze trochę pomieszkaliśmy w Rosi, tam jeszcze za mąż zdążyłam pójść. Trochę popracować, coś tam przy domku zrobić. Za bardzo nie było z czego, ale jakoś powoli, powoli. No, ale już tam prawie żyć nie było z kim. Polacy powyjeżdżali, my prawie sami zostaliśmy, no i pomyśleliśmy, że czas nam pojechać, czas do Polski.</><br>Starszy pan mówi, że wcale nie szkoda, że tam już nie było jak żyć, chociaż...<br>Za oknem duszna noc ziewa nad Starym Traktem