na bateryjki od lampki kieszonkowej...<br>Wszystkie udziwnione roślino-potwory, zwierzo-kryształy, mucho-ludzie i inne dziwadła, które zapełniają literaturę, wydawały mi się wręcz banalne w porównaniu z monstrualną gardzielą pływacza pospolitego, pól przylepnych liścia rosiczki czy zdradliwego lądowiska Dionaea, co to szpikulcami obłapuje nieostrożnego owada, trzyma jak w klatce i powolutku konsumuje. <br>W wyniku tego rodzaju studiów i obserwacji, wielogodzinnych dyskusji z Czosnaczkiem, szperaniu w bibliotecznych starociach i śledzeniu dostępnych nam bieżących czasopism naukowych, mój stosunek do roślin, mogę powiedzieć - moja opinia o roślinach stopniowo krystalizowała się.<br>Przestały być dla mnie stworzeniami niższymi czy mniej inteligentnymi od zwierząt czy ludzi. Wprost