całą zresztą tę<br>długą a szczerbatą drogę trącał się raz po raz o kościsty dyszel,<br>straszył <orig>naszelnikiem</>, uskakiwał przed jakimiś <orig>zwidziadłami</>,<br>niedostępnymi naszym oczom, łbem butnie potrząsał, a wszystko z<br>niezadowolenia, że idzie w zwykłym chłopskim zaprzęgu, ciężkim i<br>skrzypiącym jak ludzkie życie. Nic zresztą dziwnego, skoro nawykły był<br>do powozu, do strzelistości bata, do stangreta, i w ogóle do ludzi nie<br>takich jak my, i nie do zwykłych powszednich dni, lecz do tych okazji<br>weselnych, kiedy to podniecenie ludzi udziela się także koniom, i może<br>taki też wydawał mu się świat, a tymczasem chłopski wóz wymaga pokory<br>od zwierzęcia i