Zjadł wszystko, do samego dna, wydrapał nawet łyżką to, co się przypaliło. Dopiero po tym uniósł głowę. Krzaczaste, groźnie zrośnięte brwi nad bystrymi oczyma dodawały mu powagi, sprawiały, że wydawał się starszy, niż był w istocie. <br>- Od biskupa Konrada, prawda? - rozpoznał. - Imć pan...<br>- Von Grellenort - przypomniał Pomurnik.<br>- Oczywiście - Grzegorz Hejncze powściągliwymi ruchami palców ponaglił dziewkę, by sprzątnęła ze stołu. - Birkart von Grellenort, biskupi zaufany i doradca. Siadajcie, proszę. <br>Torturowany zawył z podziemia, zakrzyczał dziko i nieartykułowanie. Pomurnik usiadł. Inkwizytor wytarł z podbródka resztki tłuszczu.<br>- Biskup - zaczął po chwili - opuścił, jak się zdaje, Wrocław? Wyjechał?<br>- Raczyła rzec wasza wielebność.<br>- Do Nysy pewnie