celi, gdzie tkwili w pętach moi towarzysze, jakbym chciał z nimi się pożegnać: skrzypek, marynarz, płowy wyrostek, karzeł bez ręki, mój dostojny Rozmówca, który drzemie w samo południe, oraz ten nieszczęśnik prześladowany przez pająki, a ukradkiem za plecami szukam swoich listów pod poduszką.<br>Strzegłem ich, równie tajnych jak odezwy rządu powstańczego, czyżby je wykradli ci z ochrany?<br>A przecież mogłem je spalić, miałem na to cały dzień, odkąd mi rozwiązali ręce.<br>Raptem watażka spostrzega moje machinacje i błyskawicznie podrywa poduszkę z takim wyczuciem zagrożenia, jakbym tam trzymał browning czy coś podobnego.<br><page nr=85> I patrzy, ja też patrzę.<br>Na brudnoszarym materacu spoczywa biała