zatem klepnąć go po ręce, zamiast składać na niej pocałunek, bo pierścienia nie nosił, i powiedzieć coś, co by wyrażało moją pogardę nie dla niego, oczywiście, tylko dla <orig>prześladowników</> i haniebnych metod, jakimi się posługiwali.<br>I mój krewki temperament kazałby mi to niechybnie uczynić.<br>Lecz refleks, wykształcony w przeróżnych tarapatach, powstrzymał mnie w ostatniej chwili przed taką karygodną chętką.<br>Nie tylko siebie bym zdekonspirował, lecz naraziłbym, co gorsza, tego Bogu ducha winnego człowieka na usunięcie stąd albo i zlikwidowanie.<br>Więc pochyliłem się i pocałowałem podaną mi rękę.<br>I w tym momencie, gdy ujrzałem piegi na skórze, nie wiem dlaczego, przypomniał mi