siedzi teraz bezpieczny nad Lemanem - Jassmont się skrzywił, odsunął krzesło, wskazał Róży, aby usiadła, ale ona nie zwracała na niego uwagi i jak w uniesieniu mówiła nieskładnie, z egzaltacją. - Takie wspaniałe święta, znowu wszyscy razem, rodzina, jak można żyć bez rodziny, nie mogę wyjść z podziwu, jak wy umiecie wszystko pozałatwiać, te potrawy, świece, choinka, wszystko takie u was przedwojenne.<br>Jassmont westchnął: - Masz rację, kochana, już to wszystko mówiłaś, usiądź, o, najlepiej na tym miejscu, dobrze? - mimo woli te słowa zabrzmiały nieprzyjemnie.<br>Róża usiadła i spłoszyła się.<br>- Czy będzie ktoś jeszcze? - zapytał Jassmont.<br>- Nie, tylko my - półgłosem odpowiedział Konstanty i spojrzał