istotnej treści ani asystent Rubiński, ani siostra przełożona nie mogli się połapać. W każdym razie wyglądało to prawie na jakąś katastrofę, było groźne - i jeden, jak i druga, a również i gotujący narzędzia sanitariusz Paweł, mieli wrażenie, że się znajdują na tonącym statku lub w teatrze, w którym nagle wybuchł pożar i panika. Była chwila, gdy sanitariusz Paweł chciał nawet rzucić wszystko i uciekać na korytarz, do takiego stopnia był przerażony. Ósma zaś minuta była tylko pierwszą z szeregu minut, które zlały się później w kwadranse, dłużące się godzinami. Asystent Rubiński twierdził, że siostra przełożona była tak przejęta strachem, że gdy