Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
w zimnie, a wszyscy się pochorujemy. I tak dziw, że nikt nie dostał gorączki.
- Mówiłem komendantowi, że trzeci dzień żywimy się suchym chlebem. A on na to: "cieszcie się, że macie suchary. Ja, bywało, i tego nie miałem..." I spojrzał takim dziwnym wzrokiem. Nie z nim się licytować, kto lepiej poznał głód. Mój Boże, ależ oni się wycierpieli. Gorzej od nas.
- A mówią tak, owszem. - Zosia potrząsnęła głową, jak zwykle, kiedy się zaperzyła. - Oczywiście, zawsze może być gorzej! Ale mamy się tym pocieszać? Im niżej zjeżdżasz, tym bardziej stajesz się bezwzględny. Widzę to po sobie. I zaczynasz się litować tylko nad
w zimnie, a wszyscy się pochorujemy. I tak dziw, że nikt nie dostał gorączki.<br>- Mówiłem komendantowi, że trzeci dzień żywimy się suchym chlebem. A on na to: "cieszcie się, że macie suchary. Ja, bywało, i tego nie miałem..." I spojrzał takim dziwnym wzrokiem. Nie z nim się licytować, kto lepiej poznał głód. Mój Boże, ależ oni się wycierpieli. Gorzej od nas.<br>- A mówią tak, owszem. - Zosia potrząsnęła głową, jak zwykle, kiedy się zaperzyła. - Oczywiście, zawsze może być gorzej! Ale mamy się tym pocieszać? Im niżej zjeżdżasz, tym bardziej stajesz się bezwzględny. Widzę to po sobie. I zaczynasz się litować tylko nad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego