miękko wędrują po ścianach żołądka. Z bezwzględnością ciała, które chce tam w środku mieć<br> <page nr=84><br> swoją rozkosz... Wreszcie opuścił mnie, a ja, wstając, siadając na krześle, mówiąc coś... o, choćby podając adres, wkładając płaszcz i mówiąc "dziękuję" - powoli próbowałem być znowu człowiekiem...<br> <page nr=85><br><tit>Pałac</><br> Myśl zjawiła się na przyjęciu. Pod dość powierzchownym pozorem. Trzeba by mieć jakieś miejsce, gdzie wszyscy mogliby przyjeżdżać, trochę pomieszkać i udawać twórczą wenę. Dawniej coś takiego nazywało się domem pracy twórczej. Jacek rozgadał się. Związek literatów miał taki dom w Pławowicach, dawny pałac Morstinów. A to przecież jego rodzina. Pamięta z dzieciństwa, że ojciec tam pomieszkiwał, niemal rezydował