Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
nią
moje zaniedbałe ręce.
- A przy okazji poflirtował ze mną...
Trochę nie dosłyszy, telefony kiepskie...
I wyszło nam cudowne qui pro quo!
Otóż skarżył się na dolegliwości w nodze...
Więc ja na to, że prędko miną te dolegliwości, tak mu życzę...
A on: "Co? Pożądliwości?...
Pani mi życzy, żeby tak prędko minęły?..."
I przeląkł się.
"Nie pożądliwości! - wołam.
- Tylko..."
"Tylko... co?", pyta.
I zaśmieliśmy się oboje... starała się szorować moje ręce jak
najdelikatniej, a ja starałem się nie syczeć, choć strasznie piekły, zmywała
je już po raz trzeci.
- Więc widzisz, jakich masz przyjaciół?
Wokół nas zebrała się już gromadka spragnionych, choć
nią<br>moje zaniedbałe ręce.<br> - A przy okazji poflirtował ze mną...<br> Trochę nie dosłyszy, telefony kiepskie...<br> I wyszło nam cudowne qui pro quo!<br> Otóż skarżył się na dolegliwości w nodze...<br> Więc ja na to, że prędko miną te dolegliwości, tak mu życzę...<br> A on: "Co? Pożądliwości?...<br> Pani mi życzy, żeby tak prędko minęły?..."<br> I przeląkł się.<br> "Nie pożądliwości! - wołam.<br> - Tylko..."<br> "Tylko... co?", pyta.<br> I zaśmieliśmy się oboje... starała się szorować moje ręce jak<br>najdelikatniej, a ja starałem się nie syczeć, choć strasznie piekły, zmywała <br>je już po raz trzeci.<br> - Więc widzisz, jakich masz przyjaciół?<br> Wokół nas zebrała się już gromadka spragnionych, choć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego