nie pamiętam, ileż to razy powtórzyłem ten krótki &lt;orig&gt;spicz&lt;/&gt;. Przez miesiąc poznałem moje miasto jak nigdy wcześniej. Ale udało się. Tak, chyba jednak powinienem zostać akwizytorem.<br>Niedawno umówiliśmy się z Roszkiem na kebab w blaszanej arabskiej budce, z jakimś miłym Turkiem w splamionym fartuchu w środku.<br>- Czy przyjmujecie tu karty? -pro forma zapytał Roszko.<br>- Karty welcome, si, si. Visa, Mastercard - wyszczerzył się w uśmiechu Turek.<br>- A Dinners Club? - wyjąkał siny Roszko.<br>-No problem - ucieszył się Turek.<br>Od tego czasu minęły dwa tygodnie. Po Turku zdążyłem zainteresować ofertą bankową wszystkie okoliczne knajpki wokół mojego domu. Tylko pobliski magiel opiera się jeszcze przed akceptowaniem