bo nagrodą jest ta cudowna chwila, kiedy dumna i blada z przejęcia wchodzisz do salonu, zostawiając za jego drzwiami cały świat. I od tej chwili małe, fryzjerskie królestwo zaczyna się kręcić wokół ciebie. <br>- Uwielbiam, kiedy Tadeusz wita mnie w progu salonu, komplementuje moją sukienkę, makijaż czy cokolwiek, pyta o samopoczucie, proponuje kawę i dopiero wtedy zaczynamy rozważać kwestie pożądanego uczesania - mówi 26-letnia Katarzyna, szefowa działu PR w jednej z warszawskich rozgłośni radiowych, fanatyczka dobrze ostrzyżonej głowy, która potrafiła jechać do fryzjera do Poznania, dopóki oczywiście nie odkryła salonu Tadeusza. - Przemiły uczeń myje mi głowę i robi masaż, a ja zapominam