Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
jesteś roztrzęsiony jak... Czy tam wtedy naprawdę mogła być Baśka? Czemu ja jej nie widziałem? Tak, pierwsza rzecz nie wpuszczać nikogo.
- Nie mogę tego mówić gospodyni. Zresztą, przecież ona wchodzi i wychodzi, ludzie się tu kręcą. Nikt nie ma tego adresu... - urwał, by nie dodać: "poza tobą". Byłaby to znów prośba.
- Adres dałem Junoszy. Dziś mnie prosił. Naprawdę uspokój się. - Chodźmy stąd. O której dałeś adres?
- Około południa.
Jerzy spojrzał na ciemność za oknem i nagle sięgnął po kurtkę. - Chodźmy stąd.
- Dokąd?
- Tu na rogu, w cukierni, czeka Alina.
- Gdzie będziesz nocował? Nie mów zresztą. - Kolumb uśmiechnął się krzywo i zaczął
jesteś roztrzęsiony jak... Czy tam wtedy naprawdę mogła być Baśka? Czemu ja jej nie widziałem? Tak, pierwsza rzecz nie wpuszczać nikogo.<br>- Nie mogę tego mówić gospodyni. Zresztą, przecież ona wchodzi i wychodzi, ludzie się tu kręcą. Nikt nie ma tego adresu... - urwał, by nie dodać: "poza tobą". Byłaby to znów prośba.<br>- Adres dałem Junoszy. Dziś mnie prosił. Naprawdę uspokój się. - Chodźmy stąd. O której dałeś adres?<br>- Około południa.<br>Jerzy spojrzał na ciemność za oknem i nagle sięgnął po kurtkę. - Chodźmy stąd.<br>- Dokąd?<br>- Tu na rogu, w cukierni, czeka Alina.<br>&lt;page nr=167&gt; - Gdzie będziesz nocował? Nie mów zresztą. - Kolumb uśmiechnął się krzywo i zaczął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego