Typ tekstu: Książka
Autor: Nowak Tadeusz
Tytuł: Półbaśnie
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1976
Ale gdy się ocknęła z omdlenia, wbiegła do szopy, skąd przyniosła wyostrzoną na brusku siekierę.
Wywlokła drewnianego archanioła pad sad i porąbała go na szczapy, na drobne trzaski.
Gdyśmy pod wieczór palili tym porąbanym archaniołem pod blachą i gdyśmy wyszli pod dom, wydawało się nam, że z komina idzie dym prościutko do nieba i przybiera pod pierwszymi gwiazdami postać archanioła.
- Leżeć można i tak, i siak, i jeszcze owak.
Można sobie leżeć w pojedynkę, samotnie i mieć niebo nad sobą wiosenne czy lipcowe, a wokół siebie łąki podbite ziołami, pachnące tak jak spocony koń co tylko wyprzęgnięty z pługa po całodziennej
Ale gdy się ocknęła z omdlenia, wbiegła do szopy, skąd przyniosła wyostrzoną na brusku siekierę.<br> Wywlokła drewnianego archanioła pad sad i porąbała go na szczapy, na drobne trzaski.<br> Gdyśmy pod wieczór palili tym porąbanym archaniołem pod blachą i gdyśmy wyszli pod dom, wydawało się nam, że z komina idzie dym prościutko do nieba i przybiera pod pierwszymi gwiazdami postać archanioła.<br> - Leżeć można i tak, i siak, i jeszcze owak.<br> Można sobie leżeć w pojedynkę, samotnie i mieć niebo nad sobą wiosenne czy lipcowe, a wokół siebie łąki podbite ziołami, pachnące tak jak spocony koń co tylko wyprzęgnięty z pługa po całodziennej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego