powiedziałam niechętnie. - Istniał co prawda projekt zachowania mnie przy życiu w trwałym zamknięciu, ale po ostatnich doświadczeniach sądzę, że z tego zrezygnowali. Myślę, że oni teraz żyją na wulkanie. Wiedzą, co wiem, ale ja wiem więcej, niż oni przypuszczają. Na razie nic nie mówię, trzymam to przy sobie z bardzo prostej przyczyny. Jeśli powiem, co wiem, nieodpowiedniej osobie i jeśli oni się zorientują, to oczywiście zareagują na to odpowiednio. Coś zmienią, coś zlikwidują i znów ich nie wyłapią. Do sądnego dnia to się będzie tak wlokło. Niech pan coś zrobi.<br>- Widzi pani - powiedział pułkownik z lekkim zakłopotaniem - prawdę mówiąc, to jest