Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
d stołem w tej, czy innej knajpie. W sobote, siłą go z windy za kołnierz wywlekli... bo se jeździł... spity na trupa! A pod nim kałuża... wie pani dobrodzika czego? Ni to jajecznica, ni szampan, że sie tak oględnie wyraże.
MATKA chwytając się za usta Niech pan przestanie. Stani, pan prosto z pracy?
STASIEK Tak... najmocniej przepraszam, ale godzine temu grzebaliśmy (odbiło mu się) przepraszam... no i rodzina nieboszczyka zaprosiła nas na kieliszek... Przemili ludzie... życzliwi... o zmarłym pogawędziliśmy, nie sknery. Serce by dali. Takich my chętnie nosimy.
MATKA Ale za życia, nie można ich poznać?
STASIEK fachowo Jaaasne, że można
d stołem w tej, czy innej knajpie. W sobote, siłą go z windy za kołnierz wywlekli... bo se jeździł... spity na trupa! A pod nim kałuża... wie pani dobrodzika czego? Ni to jajecznica, ni szampan, że sie tak oględnie wyraże.<br>MATKA chwytając się za usta Niech pan przestanie. Stani, pan prosto z pracy?<br>STASIEK Tak... najmocniej przepraszam, ale godzine temu grzebaliśmy (odbiło mu się) przepraszam... no i rodzina nieboszczyka zaprosiła nas na kieliszek... Przemili ludzie... życzliwi... o zmarłym pogawędziliśmy, nie sknery. Serce by dali. Takich my chętnie nosimy.<br>MATKA Ale za życia, nie można ich poznać?<br>STASIEK fachowo Jaaasne, że można
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego