z największych ekscentryków, jakich widziałem w całym swoim życiu, nie licząc punków na Piccadilly Circus. Wielki, zwalisty Murzyn nosi pseudonim Mosquito. Nosi oprawki od okularów, pozbawione szkieł, a w swoje kłębiaste czarne włosy ma wplecione odłamki lustra. Jego głowa wygląda jak dyskotekowa kula odbijająca światło. Towarzyszą mu dwie półnagie czarne prostytutki, które próbują tańczyć, mimo powagi sytuacji. Mosquito mówi, że cywile mogą wyjść i że będą wyprowadzeni do miasta pod eskortą Czerwonego Krzyża. Potem będą wolni. Na zakończenie rechocze, pokazując palcem kilka trupów na podłodze zrujnowanego hotelu.<br>- Popatrzcie, ja jestem niezniszczalny - chełpi się. - Potrafię wszystko. Nawet latać.<br>Czując, że mam do