Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
mi się, jakżeś to w zeszłym roku uciekł ode mnie do Poznania.
Bove zaczął mówić przytłumionym od wstydu głosem:
- Ależ, Luciu, co ci przyszło do głowy. Rok już upłynął, w towarzystwie, pana Krabczyńskiego prawie nie znasz. Napij się wina.
Lucia się wina napiła, ale mówiła dalej przez łzy:
- Bo to, proszę panów... uciekł ode mnie w biały dzień i trzy dni go nie było, a potem...
- Ech, dajcie spokój! - wykrzyknął Lucjan. - Nie ma sensu wysłuchiwać zeszłorocznych bredni. Co nas obchodzą wasze tajemnice? Posuń się, Dziadzia, będę leżał na ławce i wył. Dziadzia, zatańcz nago.
- Dobrze, później. Naciśnij guziczek od dzwonka, niech nam
mi się, jakżeś to w zeszłym roku uciekł ode mnie do Poznania.<br>Bove zaczął mówić przytłumionym od wstydu głosem:<br>- Ależ, Luciu, co ci przyszło do głowy. Rok już upłynął, w towarzystwie, pana Krabczyńskiego prawie nie znasz. Napij się wina.<br>Lucia się wina napiła, ale mówiła dalej przez łzy:<br>- Bo to, proszę panów... uciekł ode mnie w biały dzień i trzy dni go nie było, a potem...<br>- Ech, dajcie spokój! - wykrzyknął Lucjan. - Nie ma sensu wysłuchiwać zeszłorocznych bredni. Co nas obchodzą wasze tajemnice? Posuń się, Dziadzia, będę leżał na ławce i wył. Dziadzia, zatańcz nago.<br>- Dobrze, później. Naciśnij guziczek od dzwonka, niech nam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego