głos złoczyńcy. Jaś znowu trafił go nogą i osobnik zrozumiał, że chcą mu coś powiedzieć. Wyjął szmatę z ust Jasia. <br>- Nas było dwóch, proszę pana naczelnika - rzekł Jaś i skorzystał z okazji, żeby wypluć strzępy z ust. <br>- Przecież widziałem, cyferblacie jeden, że trzech. <br>- Bo w nocy są takie dziwne cienie, proszę pana. I jeśli nas nawet było trzech, to ten trzeci na pewno zemdlał z przestrachu i leży tam gdzieś w trawie. Przecież pan nas tak długo prowadził, że można było zemdleć. Lusiu, ty się nie bój, bo ten pan nic nam nie zrobi, bo on nie jest morderca, tylko taki