też sobie, by ktokolwiek wtykał nos w jego sprawy. Nie prosił o nic, ale choć tego nie ogłaszał, dał do zrozumienia, że próżno spodziewać się czegokolwiek od niego. Wojna w Kabulu nie była mu może obojętna, ale tak samo odległa jak ta wielka, nad Zatoką Perską.<br>Chłodną niezależność ogłosiły też prowincje wschodnie, zamykające granicę z Pakistanem. Miejscowy rais, czerwonobrody piewca rewolucji muzułmańskiej, ascetyczny starzec Mohammad Junus Chales, rozczarowany wszystkim i wszystkimi nie przyjął ani zaproszenia do Kabulu, ani posady ministra kultury i propagandy w rządzie mudżahedinów. <br>Pasztuńscy wojownicy z Przełęczy Chajberskiej uwielbiali go, był dla nich nauczycielem i przewodnikiem. Gdyby nie