hodowli zwierzyny. Te ostatnie, według słów Kotowicza, były zalążkami ośrodków łowieckich dla wybranych.<br>- Gomułka to zapalony myśliwy - stwierdził Kotowicz - a jego świta we wszystkim go naśladuje. Strach pomyśleć, kto teraz bierze dryling do ręki. <br>Tadeusz powiedział, że chciałby się zaszyć się w jak największej głuszy. I że nie zrażają go prymitywne warunki, brak światła i kanalizacji. Kotowicz uśmiechnął się tylko i dał mu do wyboru kilkanaście miejscowości. Wybrał Brzeziny - chyba przez sentyment, urodził się w Brzezinach, tyle że na Podolu. Edmund odradzał mu tę myśl, znał tamtejszy teren. Kłusownictwo kwitło na całego, strażnicy łowieccy, mimo że mieli broń, bali się wchodzić