spokojnie, nie gubić kluczy!..."<br>Jeden za drugim wtykałam w miejsce uznane za stacyjkę. Któryś powinien pasować, jeśli żaden, to koniec! Na powrót tej kobyły nie wepchnę, zwłaszcza teraz w czasie odpływu. Przypływ zaklinuje mnie w przesmyku, znajdą mnie tu i odetnę sobie ostatnią drogę ucieczki. W rezultacie rzeczywiście trzeba będzie pryskać na piechotę...<br>Została mi jeszcze połowa, kiedy jeden wszedł łatwo. Zamarłam na moment, a potem z bijącym sercem, bez tchu, przekręciłam go w prawo. I oto nastąpił cud!<br>Cała tablica rozdzielcza rozbłysła nagle światłami, a przestrzeń za mną i pode mną wypełnił cichy pomruk. Przecudowne silniki pracowały ledwo dosłyszalnie, hałas