Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
wszelako tym razem znaczy: "Nic nie szkodzi", obciera zmoczone spodnie, inni z pierwszego rzędu, którzy na brzęk szkła gwałtownie się porozsuwali, wracają po chwili na swoje miejsca. Panuje pewna konsternacja i poruszenie. Mówię: - Przepraszam - i usiłuję chusteczką do nosa zetrzeć wodę ze stołu, czynię to jednak tak niefortunnie, że znów pryskam wodą na pana Collina, który obciera marynarkę i dubluje uśmiech aprobaty mówiący: "I tym razem nic nie szkodzi". Mac i Vilbert wyciągają szyję, żeby stwierdzić, czy nie zachodzi potrzeba interwencji, wszyscy mają miny dosyć głupie. Roullot spod drzwi mruga na mnie porozumiewawczo. Incydent uspokaja się wreszcie i mogę mówić dalej
wszelako tym razem znaczy: "Nic nie szkodzi", obciera zmoczone spodnie, inni z pierwszego rzędu, którzy na brzęk szkła gwałtownie się porozsuwali, wracają po chwili na swoje miejsca. Panuje <page nr=248> pewna konsternacja i poruszenie. Mówię: - Przepraszam - i usiłuję chusteczką do nosa zetrzeć wodę ze stołu, czynię to jednak tak niefortunnie, że znów pryskam wodą na pana Collina, który obciera marynarkę i dubluje uśmiech aprobaty mówiący: "I tym razem nic nie szkodzi". Mac i Vilbert wyciągają szyję, żeby stwierdzić, czy nie zachodzi potrzeba interwencji, wszyscy mają miny dosyć głupie. Roullot spod drzwi mruga na mnie porozumiewawczo. Incydent uspokaja się wreszcie i mogę mówić dalej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego