Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
Drzewieckie,
matka i córka.
Gdy po kilku dniach wrócił Staszek Kula do Budapesztu,
mógł znów złożyć pułkownikowi Jasiewiczowi meldunek o pomyślnie
wykonanym zadaniu.
Nie było to zresztą jedyna udana misja kurierska w kwietniu
1940 roku.



Jasno zdali sobie sprawę z sytuacji: zostaną przekazani
w ręce gestapo. Porozumieli się wzrokiem.
- Chłopaki, pryskamy! - rzucił po cichu Motyka.
- Coś powiedział? - naskoczył na niego żandarm.
- Nic. Pytałem kolego, czy nie chce mu się spać - odparował
Staszek Motyka.
Myśl zaczęła pracować szybko. Pryskać, ale jak? Na
postojach żandarmi nie spuszczali uch z oczu.
Po paru godzinach jazdy znaleźli się w znanej im dobrze
miejscowości Lubotin, niedaleko
Drzewieckie,<br>matka i córka.<br> Gdy po kilku dniach wrócił Staszek Kula do Budapesztu,<br>mógł znów złożyć pułkownikowi Jasiewiczowi meldunek o pomyślnie<br>wykonanym zadaniu.<br> Nie było to zresztą jedyna udana misja kurierska w kwietniu<br>1940 roku.<br><br><br> &lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Jasno zdali sobie sprawę z sytuacji: zostaną przekazani<br>w ręce gestapo. Porozumieli się wzrokiem.<br> - Chłopaki, pryskamy! - rzucił po cichu Motyka.<br> - Coś powiedział? - naskoczył na niego żandarm.<br> - Nic. Pytałem kolego, czy nie chce mu się spać - odparował<br>Staszek Motyka.<br> Myśl zaczęła pracować szybko. Pryskać, ale jak? Na<br>postojach żandarmi nie spuszczali uch z oczu.<br> Po paru godzinach jazdy znaleźli się w znanej im dobrze<br>miejscowości Lubotin, niedaleko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego