interesuje. Teraz wnikliwie patrzy przez wziernik i nic nie widzi. Ministranci stoją jak stali, gadają, szczypią, popychają i śmieją się - Weźże się, powiem księdzu, idźże idźże. <br>Oho! Wchodzi. Gdzie? Pod trzynasty. Naprzeciwko. Widać i słychać jak na dłoni. <br>- O jak tu ciasno - mówi ksiądz Piekarczyk, jak wchodzi na piętro i przeciska się między dwoma rowerami.<br>- A proszę księdza, wszędzie te rowery - sąsiadka, pani Tańculowa, znalazła okazję, żeby się wyżalić - Przejść normalnie się nie da, żeby coś, i te reklamy wciskają człowiekowi, śmiecą tylko i więcej nic - wskazuje ręką na stertę papieru z pobliskiego hipermarketu z napisami promocja i jakieś gratis. <br>- No