kiwał - powtórzył kanonik, też kiwając. - No, no. Konrad, Piast Oleśnicki. Głową kiwał. <br>- Kiwał, wielebny ojcze. <br>Otto Beess znowu spojrzał na obraz, na katowanego Bartłomieja, z którego Ormianie zdzierali długie pasy skóry za pomocą wielgaśnych obcęgów. Jeśli wierzyć Złotej legendzie Jakuba da Voragine, pomyślał, nad miejscem męczeństwa unosił się zapach róż przecudny. Akurat. Męka śmierdzi. Nad miejscami tortur unosi się smród, cuch, odór. Nad wszystkimi miejscami kaźni i męki. Także nad Golgotą. Tam też, głowę dam, nie było róż. Był, jakże trafnie, foetor judaicus. <br>- Proszę, chłopcze. Weź. <br>Kleryk, jak zwykle, najpierw sięgnął po sakiewkę, potem raptownie cofnął rękę, jak gdyby kanonik podawał