dzieci" - powiedziałem odchodząc w głąb pokoju; Basia bez żadnego skrępowania pokusztykała do okna i z powrotem, powiem nawet więcej - wydawało mi się, że poruszała się o wiele zręczniej. "Heniu, obiecałem pani Barbarze, że jej jutro pokażę galerie Oksymoronu, jak się na to zapatrujesz?", "dobrze się, Stasiu, składa, ja muszę być przed południem w ministerstwie, Basia by się nudziła, akurat w tym czasie możecie...", "załatwione, pani Barbaro", "o kwiatach mrozu rozmawialiście?... Czasem ładne rzeczy są na szybach", powiedziawszy to inżynier spojrzał na Basię z pewnym, jak mi się zdawało, pobłażaniem, a wtedy Basia "tak, różne rzeczy można zobaczyć, kwiaty, ptaki, zamki, różne", i