Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
na wczesną porę
nie będą jeszcze wchodzić do miasta. Byli nieludzko zmęczeni,
bolały ich nogi, chciało im się spać.
Dopiero o godzinie ósmej zdecydowali się opuścić krzaki,
w których się ukryli. Chcieli jechać pociągiem do Budapesztu.
Szli gęsiego w znacznych odległościach, ale takich, by każdy
widział co najmniej jednego kolegę przed sobą. Andrzej
Frączysty pamiętał jeszcze ulice i drogę do dworca kolejowego,
więc szedł pierwszy. Za nim podążał Józef Krzeptowski. Nagle
zobaczył, że Frączysty stoi i rozmawia z jakąś kobietą. "Do
cholery, romansów mu się zachciało w takiej chwili" - zaklął
w myślach. Ale zatrzymał się i stanął przed wystawą sklepową
i udawał
na wczesną porę<br>nie będą jeszcze wchodzić do miasta. Byli nieludzko zmęczeni,<br>bolały ich nogi, chciało im się spać.<br> Dopiero o godzinie ósmej zdecydowali się opuścić krzaki,<br>w których się ukryli. Chcieli jechać pociągiem do Budapesztu.<br>Szli gęsiego w znacznych odległościach, ale takich, by każdy<br>widział co najmniej jednego kolegę przed sobą. Andrzej<br>Frączysty pamiętał jeszcze ulice i drogę do dworca kolejowego,<br>więc szedł pierwszy. Za nim podążał Józef Krzeptowski. Nagle<br>zobaczył, że Frączysty stoi i rozmawia z jakąś kobietą. "Do<br>cholery, romansów mu się zachciało w takiej chwili" - zaklął<br>w myślach. Ale zatrzymał się i stanął przed wystawą sklepową<br>i udawał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego