chwycił śmiech pusty, chichotała przy stole przez pięć minut i nie mogła się uspokoić.<br>- Głupawki dostałaś, czy co? - dziwiła się babcia znad kosza bielizny, którą właśnie segregowała. - Zjadłaś? No, to ładnie umyj po sobie, ze stołu zetrzyj, pochowaj jedzenie. I chodź tu, będziesz płukać. Włóż fartuch.<br>Pralka babci była raczej przedpotopowa, mechaniczna, wczesne lata sześćdziesiąte na oko. Był to spory walec blaszany z silnikiem wbudowanym u podstawy i wirnikiem osadzonym w dnie wewnętrznego cylindra. Wlewało się tam wodę, uprzednio podgrzaną, wsypywało proszek, następnie rozlegał się głośny ryk i woda z proszkiem zaczynała wirować w cylindrze. Wtedy można było wrzucać bieliznę. Ryk