Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
nie chcę, by mną powodowały nonsensowne odruchy. Lecz na myśl, żeby znowu iść w tamte strony, budzi się we mnie głuchy opór.
Tryb mojego życia tutaj - w zasadzie wciąż ten sam. Tylko że teraz, a przynajmniej onegdaj i wczoraj, odprowadzam Piolantiego do samego dworca, a następnie, oczywiście całą turę sobie przedtem zaplanowawszy - w autokar. I - pierwszego dnia do Fregene, ślicznej plaży wśród pinii, drugiego - do Viterbo, wspaniałego średniowiecznego miasta, osadzonego w skałach. Na obiad nie mogę zdążyć. Dopiero na piątą, na kawę, którą wypijamy z księdzem Piolantim w jego celi. przed pójściem na teren dawnych ogrodów, rozciągających się na całym południowym
nie chcę, by mną powodowały nonsensowne odruchy. Lecz na myśl, żeby znowu iść w tamte strony, budzi się we mnie głuchy opór.<br>Tryb mojego życia tutaj - w zasadzie wciąż ten sam. Tylko że teraz, a przynajmniej onegdaj i wczoraj, odprowadzam Piolantiego do samego dworca, a następnie, oczywiście całą turę sobie przedtem zaplanowawszy - w autokar. I - pierwszego dnia do Fregene, ślicznej plaży wśród pinii, drugiego - do Viterbo, wspaniałego średniowiecznego miasta, osadzonego w skałach. Na obiad nie mogę zdążyć. Dopiero na piątą, na kawę, którą wypijamy z księdzem Piolantim w jego celi. przed pójściem na teren dawnych ogrodów, rozciągających się na całym południowym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego