na początku <br>zdawał się szukać porozumienia, wkrótce zaniechał tych prób. Mijały dni, w czasie <br>których nie zamieniali więcej niż kilkanaście zdań, doktor był zresztą zajęty <br>od rana do nocy. Krótki czas, który spędzali razem, wypełniały uwagi o pogodzie, <br>drobne domowe polecenia i pytania, czy Ula się nie nudzi - to wszystko przedzielane <br>nieznośnymi pustymi minutami, które trudno było zapełnić.<br> Kiedy ze dworu rozległo się gwizdnięcie Julka, doktor spytał:<br> - Koledzy?<br> - Tak - rzekła sucho Ula i podeszła do drzwi. Wróciwszy powiedziała tonem informacyjnym: <br>-Marian i Julek, i znowu zajęła miejsce za stołem. Doktor rzucił na nią przelotne <br>spojrzenie, sądząc zapewne, że dowie się czegoś