tytułu?</><br><br><who2>W ostatnim, szesnastym meczu eliminacji spotkaliśmy się z polskim zespołem Krzysztofa Jassema, późniejszymi finalistami. W rozdaniu, w którym nasi przeciwnicy grali trochę ryzykownie szlema w trefle, nasz awans zależał od położenia jednej karty - damy trefl. Gdyby spadła, byłoby po wszystkim. Jednak zagraliśmy prawidłowo i udało się. W finale rywale przegrali zdecydowanie, ale, podkreślam, nie ma takiej różnicy między grą młodego polskiego teamu i naszym zespołem. Te 92 punkty przewagi po dwóch rundach brały się z faktu, że walczyli z zawodowcami. To był siódmy dzień turnieju. Graliśmy po 10 godzin dziennie. Oni mają swoje zajęcia w Polsce, normalnie pracują, nie mogą