startować, Cimoszewicz nie bardzo ma powód, by nagle zmienić zdanie. "Apel narodu" może mu w tym pomóc, ale zdaje się, że jego skala nie jest tak wielka, by to stało się jedynym powodem zmiany decyzji poważnego polityka, za jakiego chce przecież uchodzić. Koło ratunkowe rzucił Cimoszewiczowi prezydent, oświadczając, że po przegranym we Francji i w Holandii referendum przyszłym prezydentem powinien być polityk wyraziście proeuropejski. Lecz to też wydaje się argument naciągany, bo co mają przegrane w Europie referenda do tego, kto będzie kandydatem SLD na prezydenta? A jeśli coś mają, to niby czemu Cimoszewicz ma być bardziej proeuropejski od Szmajdzińskiego? <br><br>W