ale ja im po prostu nie wierzę...<br>Ale przecież nie o tym chciałam mówić.<br>Ojciec pani Greffer resztę życia przesiedział w więzieniu. Ona uciekła z Austrii do Paryża, jeszcze jak była bardzo młoda, i tutaj malowała, i podobno dobrze jej się wiodło, ale nic jej nie zostało, bo wszystko przepiła, przehulała, i podobno miała takiego mężczyznę, nie takiego jak Henryk, ale prawie takiego. On już od dawna nie żyje, i ja nie wiem, jak umarł, ale wiem, że od tego czasu ona już nic nie robi, tylko wałęsa się z tymi psami, więc chyba naprawdę bardzo go kochała. To też jest